Zeznania Masy, które umożliwiły rozbicie „Mafii Pruszkowskiej” wzbudzają wiele wątpliwości, podobnie jak okoliczności jego dołączenia a być może kontrolowanego wprowadzenia do świata przestępczego. Najsłynniejszy polski świadek koronny umożliwił największy sukces organów ścigania, ale jednocześnie stał się największą kompromitacją wymiaru sprawiedliwości.
Jarosław S. przyszedł na świat w 1962 roku w biednej, przeciętnej, pruszkowskiej rodzinie. Gdy miał dwa lata, ojciec porzucił bliskich i związał się z inną kobietą. Nie interesował go dalszy los żony, ani dziecka. Niskie zarobki pracownicy fabryki nie wystarczały na godne życie. W domu brakowało pieniędzy na jedzenie i ubrania, co pod koniec lat siedemdziesiątych pchnęło jeszcze nastoletniego Jarka na drogę przestępstw.
W dzisiejszym Pruszkowie nie udało się znaleźć nikogo, kto pamiętałby Jarosława S. sprzed jego wprowadzenia się do mieszkania przyszłej żony – Eli. Dopiero wtedy też poznał ludzi z lokalnego półświatka. Wojciech Kiełbiński pseud. Kiełbacha (przez prasę nazywany Kiełbasą) przedstawiał go jako swojego zaufanego przyjaciela, od 1987 roku odpowiada również za jego ochronę. Razem należeli do rządzącego wtedy miastem gangu Barabasza. Pod jego wodzą młodzi przestępcy dokonali licznych włamań i kradzieży. W latach transformacji ustrojowej Masa z Kiełbachą wspólnie handlowali kradzionymi autami, a mocnej budowy Jarosław ochraniał też biznesmenów, co z czasem ewoluowało w wymuszanie haraczów pod pozorem świadczenia usług ochroniarskich.
W 1990 roku Masa wstąpił do dopiero formowanego, nowego gangu pruszkowskiego zrzeszającego wówczas około 80 osób. Tworzyli go m.in. Malizna, Kajtek, Ali, Jacek Dresz i Bolo, którzy w minionych latach trudnili się głównie kradzieżami, w tym srebra z zakładów przemysłowych oraz kartek na paliwa z urzędów. Do nich dołączyli Parasol, Wańka, Słowik, Dzikus i przez pewien czas również Pershing, który z grupą około 50 specjalistów od egzekucji długów i haraczów szybko wybrał niezależność. Przepustką Masy do pierwszej ligi świata gangsterskiego stały się uprowadzenia tirów z przemycanym alkoholem i papierosami. Transporty należały głównie do przemytników, w związku z czym przestępstwo było bezpieczne – złodziej nie mógł zgłosić kradzieży policji. Towar z łącznie kilkudziesięciu napadów trafiał do konspiracyjnych magazynów w Ząbkach i w Babicach, a jednym z najważniejszych paserów był jeszcze zaprzyjaźniony Henryk Niewiadomski pseud. Dziad. Funkcję „kapitana” pełnił wtedy Kiełbiński, któremu Masa podlegał. Niskim rangą przestępcą z dołów hierarchii był Marek Cz. pseud. Rympałek.
W 1994 roku Masa trafił na dziesięć miesięcy do aresztu w związku z zarzutem gwałtu na młodej kelnerce. Aby uniknąć kary powoływał się wtedy na leczenie psychiatryczne, w związku z czym był poddawany obserwacji przez biegłych psychiatrów. Jego historia choroby zaczynała się około 1978 roku, kiedy rozpoczął leczenie w poradni zdrowia psychicznego w Puszkowie. Jak później twierdził, nigdy nie zażywał przepisywanych psychotropów a chorobę symulował.
W czasie jego pobytu w areszcie, na ulicach Pruszkowa i Warszawy zachodziły poważne zmiany. Pershing skonfliktował się z Kiełbachą, a później Kiełbacha ze Starymi Pruszkowskimi, a kolejno z Rympałkiem i nawet z Masą (już po wyjściu Jarosława S. na wolność). Sam Rympałek zgromadził wokół siebie zatwardziałych kryminalistów, dzięki czemu wyrósł na najpotężniejszą postać w stolicy niezależną od wszystkich innych gangów. Wcześniej Kiełbiński sprowadził do Pruszkowa grupę Rympałka, jako swoją ochronę, lecz ten szybko zdominował miasto dla siebie. Dopiero działania policji doprowadziły do eliminacji grupy Marka Cz., którego obciążał m.in. napad na konwój na warszawskim Ursynowie i kradzież z niego 1,2 mln zł.
Jeszcze przed aresztowaniem Rympałka, dnia 19 lutego 1996 roku Kiełbacha zginął od kul dwóch nieznanych sprawców. Zabójstwo to, pomimo wieloletniej przyjaźni ze zmarłym, zapisał na swoje konto sam Masa. Wielokrotnie rozpowiadał, że „oczyścił teren z Kiełbachy”. Również wdowa po Kiełbińskim już w pierwszym zeznaniu wskazała na niego, jako na prawdopodobnego zleceniodawcę zbrodni. Inni przestępcy powiedzieli nawet, w którym jeziorze Masa miał zatopić wykorzystaną do zabójstwa broń, lecz prokuratura nie była tym wątkiem w ogóle zainteresowana i zrezygnowała z przeszukania glinianek. Jako jeden z możliwych motywów hipotetycznego związku Masy z tą sprawą wskazuje się współcześnie możliwość odkrycia przez Kiełbachę, że mimowolnie wprowadził on do grupy Barabasza współpracownika Milicji (na co brak jednak dowodów) albo że odkrył fakt oficjalnej współpracy Masy z Policją, co miało swój początek dwa lata wcześniej w 1994 roku. Były to czasy, w których z solidarności środowiskowej konfidentów zabijało się „w czynie społecznym”, Masa miał więc powód do obaw o swoje życie.
Wkrótce po tych wydarzeniach, „Starzy Pruszkowscy” przekazali terytorium podlegające dotychczas Rympałkowi pod wyłączną kontrolę Masy. Dowodzona przez niego bojówka skupiała wówczas kilkuset „żołnierzy” i była najsilniejszą w Polsce grupą ds. rozwiązań siłowych i egzekucji haraczy. Awans w hierarchii, poza wielkimi możliwościami i prestiżem, nie umniejszał obowiązków względem „Zarządu”. W myśl niepisanej zasady każdy podległy „żołnierz”, także w randze „kapitana”, czyli dowódca własnej grupy, miał obowiązek dzielenia się z mocodawcami każdą zarobioną złotówką. Tego jednak przyszły świadek koronny czynić nie zamierzał. Zdobyte pieniądze, śladem najtwardszego członka pruszkowskiej struktury, Pershinga, inwestował w legalne przedsięwzięcia, m.in. w kultowy klub Planeta w Warszawie i w jego filię w Bytomiu. W Warszawskim lokalu gościły gwiazdy, m.in. Spice Girls, Modern Talking, Denis Rodman, Andrzej Gołota, Dariusz Michalczewski czy liczne finalistki konkursów piękności.
Bezkarność i bogactwo rozzuchwalały. Masa miał zasłużoną opinię bestii. Już nie był ochroniarzem, sam poruszał się z ochroną złożoną z grupy Bryndziaków. Bywał okrutny, gardził kobietami. Do dzisiaj szczyci się strachem jaki wzbudzał wśród tancerek klubów go-go, nad którymi znęcał się i karał zmuszając je do uległości seksualnej i upokarzających zachowań. Jest to wizerunek zupełnie sprzeczny z tym, który wykreował serial „Odwróceni” z Robertem Więckiewiczem w roli świadka koronnego. Choć wydaje się to nieprawdopodobne, kobiety ukrywające się przed Masą ze strachu przed gwałtem opisywał on w książkach Artura Górskiego z dumą porównując się do nazisty:
„Wyobraź sobie ich zdumienie i przerażenie, gdy wkraczałem do kuchni, do magazynu czy do piwnic i je wyławiałem. To przywodziło zresztą ma myśl filmy o czasach okupacji i esesmanów, którzy wyławiali z mrocznych piwnic ukrywających się ludzi. Zarówno w Sofii, jak i w Polonii tancerki miały swoje patenty na unikanie mnie, ale ja w końcu wyciągałem je niczym doświadczony rybak. […] Potem oczywiście następowała kara: robiłem musztrę. Wszystkie musiały stanąć w szeregu i rozebrać się do naga, a potem padała komenda: „na kolana”. Wtedy chłopcy rozpinali rozporki i wkraczali do akcji.”
W narastającym konflikcie Kolikowskiego z „Zarządem”, Masa stanął po stronie tego pierwszego licząc na ochronę swojego majątku, poszerzenie strefy wpływów i zdobycie jeszcze większych pieniędzy, w tym poprzez udział we wspólnym projekcie monopolizacji przygranicznego handlu papierosami, co w ocenie współpracującego przy tym projekcie senatora Aleksandra G. miało zupełnie zastąpić przemyt i zapewnić miliardowe obroty. Po zabójstwie Pershinga stało się jednak jasne, że los Masy również został przypieczętowany. Ostatnim ratunkiem okazała się pełna współpraca z wymiarem sprawiedliwości i pogrążenie konkurentów.
Późną jesienią 1999 roku Jarosław S. pseud. Masa został zatrzymany w Korbielowie na Śląsku pod zarzutem wymuszenia haraczu. Szybko okazało się, że aresztowanie sfingowano, a w rzeczywistości jeden z przywódców zbrojnego ramienia tzw. Mafii Pruszkowskiej objęty został programem ochrony świadków. Jego tajna współpraca trwała co najmniej od 1994 roku. Pod pseudonimem operacyjnym Książę dostarczał informacji o bieżących działaniach gangu oraz kluczowych jego członkach. Złożone przez Masę w 2000 roku zeznania nie były przełomowe, wszelkie jego rewelacje pozostawały od dawna wiadome funkcjonariuszom policji, którzy w toku czynności operacyjno-rozpoznawczych wiedzieli już niemal wszystko o żyjących jak celebryci gangsterach. Protokoły z jego przesłuchań miały jednak ogromną zaletę: nie były materiałem operacyjnym, ale procesowym, zdatnym do przedstawienia w sądzie.
Na tej podstawie dokonano serii aresztowań przywódców najpotężniejszego w kraju związku przestępczego o charakterze zbrojnym. Świadka wraz z rodziną ukryto przed dawnymi wspólnikami, a za tymi gangsterami których nie udało się od razu zatrzymać rozesłano listy gończe. Materiał procesowy miał powalać na kolana – odkrywać hierarchię Pruszkowa, ujawniać tożsamość poszczególnych żołnierzy i zabójców Pershinga oraz gangsterów w restauracji Gama czy w rembertowskim gołębniku, szlaki przemytnicze masowego importu narkotyków z Kolumbii i Wenezueli, finansowanie partii politycznych, korumpowanie urzędników z Kancelarii Prezydenta Lecha Wałęsy oraz metodykę zarabiania na przestępczym rzemiośle wielkich pieniędzy. Sęk w tym, że zamiast oczekiwanego przez Polaków rozbicia mafii doszło do serii procesów dotyczących głównie rozbojów, kradzieży i handlu narkotykami, czyli przestępstw pospolitych. Na całą resztę zabrakło dowodów, okazały się one jedynie gołosłownymi oskarżeniami.
Większość zabójstw pozostała do dzisiaj niewyjaśniona, a wątki polityczne również nie znalazły żadnego pokrycia w materiale dowodowym. Co dziwne też, choć jak Masa twierdził rozbił najpotężniejszą organizację przestępczą w Środkowej Europie, to nie przejawiał żadnego strachu – gdy skończyła się pierwsza gorączka bez ochrony spacerował ze swoją nową kobietą po podwarszawskich miejscowościach, udzielał się publicznie, zdjęcia z jego ślubu były publikowane w prasie, a na swoje nowe nazwisko założył spółkę zajmującą się kręceniem filmów o życiu pruszkowskich gangsterów. We Włoszech i USA każdy świadek koronny do końca swoich dni żyje w strachu obawiając się zemsty.
Zbiegiem okoliczności poruszając tematy polityczne Masa zeznawał o partiach i rzekomych przestępstwach ludzi skonfliktowanych z ówczesnym Ministrem Sprawiedliwości Lechem Kaczyńskim i w sposób pokrywający się w zupełności z krystalizowanym wówczas marketingiem politycznym konserwatywnej prawicy. Masa pomówił o branie łapówek pracowników kancelarii Lecha Wałęsy, przez których kilka lat wcześniej zostali z niej wyrzuceni bracia Kaczyńscy. Jak zeznał, z „jednorękich bandytów” miała być finansowana kampania wyborcza SLD – postkomunistycznej partii znienawidzonej przez prawicę. Protokoły zeznań świadka koronnego stały się na wiele następnych lat paliwem wyborczym, w tym również dla wkrótce potem założonej partii „Prawo i Sprawiedliwość”. Sam Lech Kaczyński zabiegał wówczas o wizerunek „szeryfa” rozbijającego mafię w obronie zwyczajnych ludzi i cel swój osiągnął.
W połowie 2000 roku policjanci z zespołu ochrony świadka koronnego otrzymali tajemniczy rozkaz wywiezienia Masy w pobliże Pruszkowa i porzucenia go przy szosie. Jego wykonanie oznaczało dla zdrajcy pewną śmierć. Nigdy nie zdołano ustalić kto wydał lub sfałszował ten rozkaz, ale zapoczątkował on wielkie oddanie Jarosława S. wobec polskiej prawicy. To minister Lech Kaczyński zablokował zdjęcie ochrony świadka. Od tamtego czasu Masa w swoich wystąpieniach wielokrotnie deklarował pełne poparcie dla polityki partii braci Kaczyńskich i chwalił radykalną postawę Zbigniewa Ziobry, a nawet chciał być osobistym ochroniarzem Jarosława Kaczyńskiego. Jak twierdził, to Lechowi Kaczyńskiemu zawdzięcza życie.
Objęcie statusem świadka koronnego nie zakończyło działalności przestępczej Masy. Na wolności pozostawił swoich zaufanych ludzi, w tym zaprzyjaźnionego z nim specjalistę od rozwiązań siłowych Sproketa czy rezydenta w USA o pseudonimie Oława. Nie utracił również swojego majątku, choć w legalnie działające przedsiębiorstwa i nieruchomości inwestował kapitał pozyskiwany m.in. z handlu kradzionymi samochodami i egzekucji haraczów. Pod okiem policjantów z programu ochrony świadka koronnego Masa miał widywać się ze Sproketem i pobierać od niego, jak za dawnych lat, działkę od dokonywanych oszustw, co sam Sproket ujawnił uzyskując na krótko status świadka koronnego.
W maju 2018 roku były świadek koronny Jarosław już Ł. (zmiana nazwiska dokonana w ramach programu ochrony świadków) został zatrzymany i tymczasowo aresztowany. Wraz z nim zarzuty usłyszeli m.in. jego syn Wojciech Ł. (prawnik) oraz Naczelnik Wydziału Wywiadu Kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi Zbigniew G. W styczniu 2020 roku Prokurator Lubelskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Lublinie oskarżył Masę o popełnienie siedemnastu czynów karalnych w tym m.in. oszustwa co do mienia znacznej wartości kwalifikowanego z art. 286 par. 1 kodeksu karnego w zw. z art. 294 par. 1 kk, czynów o charakterze korupcyjnym kwalifikowanych z art. 229 par. 1 kk, z art. 230 par. 1 kk, z art. 230a par. 1 kk, fałszywych zeznań z art. 233 par. 1 kk, przywłaszczenia powierzonego mienia z art. 284 par. 2 kk, paserstwa z art. 291 par. 1 kk, udaremniania zaspokajania wierzycieli z art. 300 par. 2 kk., do czego korzystał z nowej tożsamości. Co znamienne, jeden z dawniej najpotężniejszych i najbogatszych polskich gangsterów odpowiada m.in. za paserstwo w postaci zamawiania u złodzieja sklepowego drobnych produktów, takich jak konserwy rybne czy maszynki do golenia.
Jarosław S. (dziś Ł.) pseud. Masa stał się osobą powszechnie znaną za sprawą fabularnego serialu telewizyjnego pt. "Odwróceni" oraz z publikowanych wspomnień z życia gangsterskiego, w których kreuje się na niepokonanego i "charakternego" człowieka z "Miasta". W popkulturze stał się symbolem polskiego gangstera i twardziela, jednak jego działalność najlepiej wydaje się charakteryzować cytat z protokołu przesłuchania z dnia 27 lipca 2000 roku:
"W ostatnich dwóch latach woziłem w swoim samochodzie atrapę broni, była to zabawka dziecięca taki pistolet na kulki. Robiłem to z ostrożności nigdy natomiast nie posiadałem broni palnej, uważałem, że jest zbyt ryzykowne".
Kazimierz Turaliński
Powiązane materiały kartoteki kryminalnej:
Ryszard Niemczyk – Rzeźnik, kto naprawdę zabił Pershinga?
Andrzej Kolikowski - Pershing, boss z Ożarowa