Choć nie miał z Wołominem zbyt wiele wspólnego, to on odpowiadał za rozpętanie wojny „Mafii Pruszkowskiej” z „Mafią Wołomińską”. Urodzony w 1946 roku, pierwsze kroki w dorosłe życie stawiał w powojennym praskim środowisku i z nim został związany aż do śmierci. Wtedy, z uwagi na biedę rodziny, z której pochodził, to on nazywany był „Dziadem”.
W młodości Wiesław odpowiadał za drobne czyny kryminalne, głównie kradzieże i handel walutami obcymi a z czasem włamania do fabryk, w czym pomagali mu po służbie milicjanci. Gdy wyszło na jaw, że to on odpowiada za kradzieże mienia społecznego, miał trafić za kraty. Mimo realiów państwa policyjnego zdołał jednak uciec przez szczelne PRL-owskie granice do Niemiec a później do Kanady. W tamtych latach taką podróż umożliwiała zazwyczaj współpraca ze Służbą Bezpieczeństwa (SB), która chroniła swoich współpracowników wydając im niedostępne dla szarych obywateli paszporty i delegując ich za granicę w celu zbierania informacji użytecznych wywiadowczo. W praktyce chroniono w ten sposób również złodziei dzielących się z oficerem prowadzącym łupami z przestępstw.
Nieoczekiwanie dla rodziny Niewiadomskich powrócił do Polski w czasie spirytusowej gorączki, w której również uczestniczył. Zgromadził wokół siebie silną grupę przestępczą złożoną w dużej mierze z praskich i ząbkowskich przestępców, z którymi szybko zaangażował się w konflikty z lewobrzeżnymi gangami Warszawy. Wtedy nie był już biednym „Dziadem”, za to z uwagi na porywczy charakter nazywano go „Wariatem”.
Gdy spirytus zszedł na drugi plan, Wiesław odnowił kontakty z Nikodemem Skotarczakiem, bossem mafii samochodowej z Gdańska. Współpraca przebiegała dwukierunkowo. Wariat sprzedawał kradzione przez grupę Nikosia pojazdy, a Nikoś rozprowadzał produkowaną przez Wariata amfetaminę. Do dystrybucji w Skandynawii wykorzystano kontakty polskich przestępców z lat PRL-u, w tym Kazimierza Hedberga pseud. Kartofel. Zarówno Nikoś, jak i Hedberg w minionym ustroju współpracowali ze Służbą Bezpieczeństwa, co potwierdza tezę, że to właśnie SB pomogła Wiesławowi uniknąć odpowiedzialności karnej a nawiązane w latach socjalizmu kontakty wykorzystano do bogacenia się w już demokratycznym ustroju.
Polska amfetamina stała się przebojem eksportowym i była towarem pożądana w całej Europie. Za jej produkcję odpowiadała największa na kontynencie, a najprawdopodobniej nawet na świecie, fabryka zlokalizowana w Woli Karczewskiej. W małym domku mieściło się laboratorium o wydajności produkcji sięgającej pół kilograma amfetaminy na godzinę, według szacunków faktycznie wypuścić mogło na rynek około tony tego narkotyku.
20 września 1995 roku policyjni antyterroryści przypuścili szturm na fabrykę, w której zabezpieczono marihuanę, BMK, 200 tys. dolarów w gotówce i broń. Jak ustalono, za obsługę aparatury odpowiadała Bożena Trzaska, absolwentka chemii, do której formalnie należał dom w Woli Karczewskiej. Długotrwały kontakt z chemikaliami doprowadził ją do śmiertelnej choroby, w związku z czym nie dożyła do wyroku. Jej konkubent, Wojciech Zimka prowadził małe przedsiębiorstwo, na które zakupywano odczynniki chemiczne. Również nie dożył końca procesu, zginął w zamachu bombowym. Przed zamknięciem sprawy śmierć od kul poniósł Nikoś, na raka zmarł obsługujący rynek skandynawski Kartofel, życie zakończył także sam Wariat. Nie udało się trafić na trop osób, które prawdopodobnie pomogły mu zorganizować proceder.
Policja zdołała dotrzeć jedynie do nieistotnych współsprawców. Szef uniwersyteckiego laboratorium z Lwowa, dr chemii Iwan S. zeznał, że to on opracował metody produkcji a w Woli Karczewskiej przeszkolił w tym zakresie personel fabryki. Ujawnił też, że prekursor do produkcji amfetaminy BMK sprowadzano z Ukrainy. Oskarżeniem objęto Danutę K. (przyjaciółkę Bożeny Trzaski), wykładowcę chemii, zarzucając jej dostarczenie receptury i aparatury, na co jedynym dowodem była zakładka w książce z odciskiem jej palca. Sąd pierwszej instancji uniewinnił oskarżoną.
Jednym z największych interesów Wiesława była próba zalania rynku podrobionymi rublami. W tym celu gangsterzy nabyli 5 ton papieru z identycznymi zabezpieczeniami z tymi, stosowanymi przy produkcji oryginalnej rosyjskiej waluty. Sprawa wywołała międzynarodowy skandal i interwencję władz rosyjskich, wskutek czego policja w osobie gen. Adama Rapackiego negocjowała z Wariatem i jego młodszym bratem Henrykiem Niewiadomskim zwrot papieru. Odzyskano jedynie 3,7 tony, a pozostałe arkusze wkrótce zostały zadrukowane.
Jednym z głównych zarzewi wojny Pruszkowa z „Wołominem”, a faktycznie z gangiem prasko-ząbkowskim, stał się zadawniony konflikt Wariata z Wańką z pruszkowskiego „Zarządu”. Wiesław postanowił porwać gangstera i wymusić za jego uwolnienie okup. W tym celu oczekiwał na niego w towarzystwie dwóch swoich ludzi pod hotel Warszawa. Wtedy tylko przypadek umożliwił Wańce ucieczkę. Niedługo potem uprowadzono Kajtka, który udał się na Pragę na umówione z Wariatem spotkanie. Drogę zajechał mu bus, z którego tylnych drzwi wymierzono w niego karabin maszynowy. Zakładnika przetrzymywano związanego i z workiem na głowie w nieustalonym pomieszczeniu, z przymocowanym granatem. Jego uwolnienie negocjowali Pershing i Kiełbacha, a zwolnienie kolegi kosztowało „Zarząd” ponad 100 tys. dolarów.
Porwania pociągnęły za sobą działania odwetowe. Zarówno bracia Niewiadomscy wspierani przez ludzi Nikosia z Pomorza, jak i gangsterzy z Pruszkowa przeprowadzili serię zamachów na członków konkurencyjnych gangów. Pierwsza bomba wybuchła w warszawskim Multipubie 30 marca 1994 roku, gdzie spodziewano się wizyty Pershinga. W kwietniu przeprowadzono kolejny zamach, w którym kule trafiły zamiast w Andrzeja Kolikowskiego to w jego zaufanego kierowcę i ochroniarza – Florka. Zabójcy, w tym osobiście Wiesław Niewiadomski, oczekiwali w pobliżu domu Pershinga w Ożarowie. Gdy tylko zauważyli samochód bossa, otworzyli ogień z broni maszynowej, a następnie wrzucili do środka pojazdu granat. Ten, na szczęście dla Florka, był niewybuchem. Niedługo potem rannego w brzuch kierowcę ewakuowali Kiełbach i Masa.
Również Pershing i Słowik kilkakrotnie usiłowali zgładzić braci Niewiadomskich oraz ich żołnierzy. „Starzy Pruszkowscy” zamordowali m.in. Apoloniusza Dąbrowskiego pseud. Poldek, słynącego z czujności ochroniarza i kierowcę Wariata. Zwłoki Poldka znaleziono w styczniu 1997 roku w bagażniku jego samochodu zaparkowanego na Pradze. Wcześniej, 18 grudnia 1996 roku, w podwarszawskiej miejscowości Zakręt ostrzelano samochód Wiesława, ale wtedy chybiono. W pościg za zamachowcami pojechał właśnie Poldek. Ustalił, że pojazd, którym sprawcy uciekli z miejsca ataku należał do Malizny z „Zarządu” Pruszkowa. Z powodu lojalności braciom Niewiadomskim Poldek został uznany za poważne zagrożenie, w związku z czym musiał zostać szybko zlikwidowany.
Dopiero 6 lutego 1998 roku zakończono trwającą od lat wojnę. Wariat zginął chwilę po tym jak zajął miejsce w swoim białym Chevrolecie, zaparkowanym pod delikatesami przy ul. Płowieckiej na Pradze-Południe. Samochód ostrzelano z broni maszynowej, sprawców zabójstwa nigdy nie udało się ustalić. Według świadka koronnego Masy ofiarę namierzyć miano przy pomocy skorumpowanego pracownika telefonii komórkowej, który na bieżąco podawał miejsce logowania aparatu telefonicznego Wiesława. Pruszków uczcił jego śmierć zakrapianą imprezą, w trakcie której kpiono, że zmarły miał zostać postrzelony m.in. w jądra.
Poza działalnością przestępczą Wiesław Niewiadomski prowadził przedsiębiorstwo budowlane w Rosji, restauracje i dyskoteki, a także skupował długi dobrze rokujących (wypłacalnych) dłużników. Szczegóły tych inwestycji oraz nazwiska skorumpowanych urzędników państwowych i kwoty wręczanych im łapówek zawierać miał odnaleziony przy zwłokach notes Wariata. Pomógł on udowodnić działalność przestępczą jego brata Henryka i żony Ewy. Bardzo szybko, bo już październiku 1998 roku, umorzono jednak wątek korupcyjny. Jak uznał prokurator, na podstawie samych zapisków nie można nikomu udowodnić pracy dla bossa „mafii” z Ząbek.
Kazimierz Turaliński