Trójmiasto przez wiele lat dzielone było pomiędzy Nikodema Skotarczaka i grającego w niższej lidze, lecz równie ambitnego i systematycznie rozszerzającego strefę wpływów, pochodzącego z Lubelszczyzny gangstera o pseudonimie Szwarceneger. Wiesław karierę rozpoczynał w latach osiemdziesiątych, właśnie w grupie Nikosia. Ukrywający się w Niemczech boss zatrudnił wysokiego i atletycznie zbudowanego mężczyznę w charakterze ochroniarza, a z czasem polskiego rezydenta i koordynatora szlaku przerzutowego kradzionych na Zachodzie samochodów.

Pozycja gangstera nr 2 na Pomorza nie zaspokajała ambicji Szwarcenegera. Szybko wyrósł z roli podwykonawcy na konkurenta dawnych kompanów. Jako jeden z pierwszych wszedł w obrót narkotykami na masową skalę, zorganizował również własne struktury odpowiedzialne za kradzieże i handel samochodami. W 1990 roku, kiedy był już podejrzewany przez policję o działalność kryminalną, dokonano na niego pierwszego zamachu. W wyniku ostrzału z broni maszynowej okna jego mieszkania na Karwinach został ranny w kręgosłup. Pomimo odniesionych obrażeń Kokłowski szybko uciekł ze szpitala, po czym ukrywał się i przed zabójcą, i przed policją poszukującą go za kradzieże samochodów, rozboje oraz fałszowanie pieniędzy. Po powrocie do Trójmiasta został zatrzymany przez antyterrorystów, którzy zabezpieczyli przy nim nielegalną broń palną. Na rok trafił do aresztu, z którego wyszedł za kaucją.

Po wyjściu na wolność Szwarceneger od razu wrócił do działalności przestępczej i umacniania swojego gangu. Z czasem zdominowano słabsze grupy przestępcze i przymuszono je do opłacania sowitego haraczu. W 1994 roku boss popełnił poważny błąd, wskutek którego musiał uciekać z Polski. Pod wpływem alkoholu oddał kilka strzałów dla jednego z ludzi Nikosia – Marka O. Ofiara przeżyła, a że zabójstwa usiłował dokonać na oczach świadków w hotelu „Bałtyk”, gdyńska prokuratura wystawiła za niedoszłym mordercą list gończy.

Kokłowski ukrywał się we Włoszech, gdzie nawiązał współpracę z tamtejszymi klanami mafijnymi. Był jednak nieostrożny i umawiał przez telefon odbiór swoich gości z Polski na mediolańskim lotnisku. Karabinierzy zorganizowali tam zasadzkę i zatrzymali zbiega. Szwarcenegera odesłano do Polski, ale z uwagi na warunki ekstradycji nie można było go sądzić za usiłowanie zabójstwa. Za inne przestępstwa, m.in. paserstwo i nielegalne posiadanie broni, gdański sąd skazał go w dniu 31 stycznia 1997 roku na karę 2,5 roku pozbawienia wolności. Niemal natychmiast wyszedł na wolność po zaliczeniu na poczet kary tymczasowych aresztów. Zaraz po tym po raz trzeci wchodzi w konflikt z Nikosiem.

Spór między dwoma bossami miał się zaognić, gdy żołnierze Szwarcenegera uprowadzili właściciela salonu telefonii komórkowej. Nikoś, na prośbę rodziny porwanego, podjął się mediacji z porywaczami i zobowiązał do uregulowania okupu w wysokości 50 tys. dolarów. Zdecydował jednak taniej i definitywnie rozwiązać kwestię aroganckiego konkurenta. Rządzić mógł przecież tylko jeden.

5 maja 1997 roku Wiesław Kokłowski ginie od kul. Na gdańskim Przymorzu dosięga go seria kilkunastu strzałów z broni maszynowej. Ubrany na czarno zabójca podszedł do gangstera, gdy ten wsiadał do swojego samochodu. Świadkami zbrodni byli konkubina zabitego oraz jej ojciec. Na co zwraca uwagę trójmiejski oficer-przykrywkowiec Jarosław Pieczonka, ciało zabitego zostało przewiezione nie do lokalnej kostnicy w Gdańsku, ale do Zakładu Medycyny Sądowej w Warszawie na ul. Oczki 1. Zabrakło zaufania do trójmiejskich medyków sądowych.

Egzekucja Szwarcenegera była najprawdopodobniej pierwszym i jedynym zleconym przez Nikosia zabójstwem. Nikt nie zdążył jednak ponieść za jego zlecenie odpowiedzialności. Nikodem Skotarczak został zamordowany przez nieznanych sprawców rok później. Daniel Zacharzewski pseud. Zachar – prawa ręka Nikosia – został skazany za zbrodnię na Wiesławie Kokłowskim przez sąd pierwszej instancji, jednak w grudniu 2004 roku Sąd Apelacyjny uwzględnił odwołanie stwierdzając, że: „z materiału dowodowego wyciągnięto wnioski wybiórcze, jednostronne, bez uwzględnienia dowodów przemawiających na korzyść oskarżonych”. Sprawę przekazano do ponownego rozpatrzenia, a Zachara zwolniono z aresztu. Niedługo później również on został zamordowany.

Kazimierz Turaliński